Prawnik Zawiercie – Umowy


 Prawnik ZawierciePorady prawne Zawiercie – SALVOIURE – www.salvoiure.pl


Dzisiaj chciałbym rozpocząć serię wpisów, dotyczących podstawowej wiedzy na temat tworzenia umów.

Pierwszą rzeczą, o której należy pamiętać to to, że we wzajemnych stosunkach osób fizycznych (czyli innymi słowy: ludzi) jak i osób prawnych (czyli np. spółek) dotyczących obrotu gospodarczego, ale również życia codziennego, praktycznie nie dochodzi do sytuacji kiedy nie ma umowy.

Rozmawiając z klientami na temat konkretnej sprawy, często słyszę, że „nie było umowy”, „nie zawieraliśmy umowy” etc. Część z tych osób używa jedynie skrótu myślowego, który można rozwinąć jako „nie było umowy na piśmie”. Część osób jednak jest przekonana, że faktycznie brak było umowy.

W moim przekonaniu, w tej materii konieczne jest wyjaśnić, że:

W lwiej części wzajemnych relacji między podmiotami, nie ma sytuacji kiedy brak jest umowy. O takich sytuacjach (braku umowy) można mówić zwykle w przypadku, gdy działania jednej strony nie są akceptowane przez stronę, do której są kierowane. I to nie są akceptowane od początku. Czyli można powiedzieć, że nigdy do zawarcia umowy nie doszło – gdyż brak było elementu zgody (o momencie zawierania umowy napiszę w jednym z najbliższych wpisów).

Dokonując zakupu w sklepie paczki makaronu, zawieramy umowę określaną w kodeksie cywilnym jako umowa sprzedaży. W tym przypadku umowa zawierana jest w FORMIE ustnej (formami umów zajmę się w następnym wpisie). Równie dobrze jednakże (jak paranoicznie by to nie brzmiało), tą samą umowę można by zawrzeć w formie pisemnej, czy nawet przed notariuszem.

Bo czym jest umowa?

Najprościej można to wytłumaczyć – nie odwołując się do meandrów prawniczej terminologii – jest to uzgodnienie przez dwa podmioty pewnych wspólnych okoliczności i celów, które następnie są wspólnie realizowane. Uzgodnienia (jak sama nazwa wskazuje) polegają na ZGODNYM oświadczeniu stron. W przypadku braku zgody jednej ze stron, nie można mówić o zawarciu umowy. Brak zgody nie musi być wyrażony przez bezpośrednio wyrażone zaprzeczenie – może też być wyrażony w sposób dorozumiany – poprzez konkretne zachowanie.

Sama umowa obejmuje jednak nie tylko te uzgodnienia stron (nazywane wolą stron), ale również przyjęte zwyczaje oraz uregulowania przepisów prawa. W umowach pojawiają się też zasady współżycia społecznego, które są kategorią tyleż pojemną co niedookreśloną, dlatego skupię się na tych 3 pierwszych elementach.

Innymi słowy – każda umowa składa się z 3 elementów – tego co uzgodnią strony, tego co wynika z przepisów prawa i tego co wynika ze zwyczaju.

(art. 56 Kodeksu cywilnego stanowi „Czynność prawna wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz również te, które wynikają z ustawy, z zasad współżycia społecznego i z ustalonych zwyczajów.”).

Omówię to na przykładzie:

Biorę paczkę makaronu i idę z nią do kasy (taki sposób „nabywania produktu jest zwyczajowo przyjęty – ale przed erą sklepów samoobsługowych zwyczajem było podawanie towaru przez sprzedawcę – w tamtych czasach wzięcie samodzielnie produktu mogłoby być poczytane nie jako chęć zawarcia umowy, ale jako kradzież).

Ty, zgadzasz się na to, że Ja ten makaron biorę „na własność” i płacę Ci za niego pewną kwotę pieniężną (uregulowanie znajdujące się w art. 535 Kodeksu cywilnego – „Przez umowę sprzedaży sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i zapłacić sprzedawcy cenę.”), która wynika z ceny naklejonej na produkcie.

Gdzie tutaj trzeci z elementów tzn. uzgodnienie stron? W tym przypadku, uzgodnienie stron polega na tym, że obydwoje zgadzamy się na zawarcie takiej umowy. Sprzedawca zgadza się, że ja mu ten makaron „zabiorę”, a Ja zgadzam się na to, że zapłacę mu za to „zabranie” pewną kwotę pieniężną. Oczywiście nie jest to wyrażone wprost – bardziej wynika z zachowania stron.

Brak zgody na zawarcie danej umowy, to np. sytuacja kiedy zmierzając do kasy rozmyślamy się i odkładamy makaron na półkę.

Wydaje się to bardzo proste – bo w tym przypadku i takie jest. Zakres umowy, mimo że nie wyrażony słownie wprost – wydaje się być prosty i łatwy do odczytania. Również kwestia wyrażenia zgody przez strony nie budzi wątpliwości.

Zaczynając jednak dzielić włos „na czworo”, zaczniemy dostrzegać, że ta umowa taka wcale prosta nie jest.

Bo, o ile oczywistym wydaje się być to, że sprzedawca wystawiając towar na półce zapewnia o jego świeżości (data na opakowaniu, zwyczaj w postaci tego, że w sklepach towary mają być „świeże”). O tyle można sobie zadać pytanie:

Czy sprzedawca wystawiając makaron na półce zapewnia mnie, że będzie on mi smakował ?

Wydaje się, że w takim przypadku odpowiedź jest oczywista i brzmi – NIE.

Kto by się zresztą spierał o makaron za 3 zł (w Polsce – znajdzie się cała masa takich ludzi).

Ale zmieńmy trochę przykład. Niech to nie będzie makaron – tylko niezwykle drogi alkohol.

Wydatek kilkudziesięciu złotych, czy też nawet wydatek idący w setki złotych.

Otwieramy, pijemy… i stwierdzamy, że to jednak zdecydowanie nie to czego oczekiwaliśmy. Daty przydatności nie ma – i teraz pytanie: towar zepsuty, czy też jest to po prostu zwykły smak tego produktu, który nam po prostu „nie podszedł”?

Idziemy do sprzedawcy – ten, widząc otwartą butelkę, nie jest chętny do wymiany ani do zwrotu pieniędzy. Mówi nam, że przecież nie obiecywał, że będzie nam smakować, a zepsuty też nie jest – bo jak nie ma daty, to nie może się zepsuć. My, odpowiednio wzburzeni, ripostujemy, że jak można takie rzeczy sprzedawać (czyli w sposób dorozumiany oświadczamy, że uważamy, iż umowa przewidywała, że produkt będzie posiadał określone cechy – w tym przypadku smakowe).

I w tym miejscu powstaje SPÓR.

Przykład jest przejaskrawiony, ale ma uzmysłowić jak różnie strony umowy mogą sobie wyobrażać jej kształt.

Ileż razy zdarzyło się, że umawialiśmy się z mechanikiem na wymianę konkretnej części, a on wymieniał nam coś jeszcze (bo uznał, że powinien) i kazał płacić sobie za to dodatkowe pieniądze?

Ile razy zdarzało się nam dostać nie to co chcieliśmy (sos miał być ostry, jest czosnkowy) etc. – bo czegoś „nie dogadaliśmy” z kelnerem?

Należy pamiętać, że w kwestii niedomówień przy zawieraniu umów „dnia codziennego”, zwykle nie ma jednej „racji”. Jeżeli szczególne uregulowania nie wynikają z przepisów prawa, to przepchnięcie danej wersji zależy od siły argumentacji (albo sprawności prawnika :).

I należy pamiętać, że walka „o swoje” często zależy od tego, ile wiemy z działki „prawnej”, bo to pozwala tworzyć celne argumenty w ramach danego sporu (lub też określając to bardziej po ludzku – mieć rację w kłótni z drugą stroną). Oczywiście nie bez znaczenia jest też aspekt psychologiczny w postaci „kto głośniej krzyczy”.

Należy także pamiętać, że ustawodawca często „chroni” jedną ze stron umowy. Czasem nawet się zdarzy, że jest to strona słabsza 😉 Tutaj należy wskazać na szereg przepisów „konsumenckich”, które kształtują umowy zawierane między konsumentami, a przedsiębiorcami – przyznając tym pierwszym szereg uprawnień.


 Prawnik ZawierciePorady prawne Zawiercie – SALVOIURE – www.salvoiure.pl


Autorem wpisu jest radca prawny Łukasz Tworek

Wpis pochodzi z prywatnego bloga autora Praktyka Prawnika


Zostaw odpowiedź